Stara Saga w najpiękniejszym rozdaniu

Oto najpiękniejsza gra osadzona w uniwersum "Gwiezdnych Wojen". To także jeden z najbardziej spektakularnych tytułów umieszczonych w odległej galaktyce. Ale to wcale nie najlepsza gra ze "Star
"Star Wars Battlefront" - recenzja
Najpierw trzeba ustalić jedną rzecz. To nie są te "Battlefieldy", których szukacie! "Star Wars Battlefront" to strzelanka skierowana do szerokiego grona odbiorców, tak więc wszyscy marzący o złożonym FPS-ie z blasterami zamiast karabinów poczują się zawiedzeni. Jeśli jednak ten fakt Was nie rozczarowuje, śmiało możecie rozpatrywać zakup tego tytułu. Zabawy i frajdy z rozgrywki jest co niemiara!



Jeszcze jedna ważna rzecz! W grze nie ma żadnego trybu fabularnego. Najnowszy "Battlefront" to jedynie zabawa przez sieć, w dziewięciu najróżniejszych trybach. Samotnie (bądź ze znajomym) można pograć jedynie w misje, ale to bardziej wprawka przed głównymi zmaganiami.

Po wkroczeniu na wirtualne pola walki każdy gracz znajdzie swoją ulubioną formę zabawy. Najbardziej spektakularne są dwa tryby pozwalające na łączny udział czterdziestu graczy. Można zdecydować się na przejmowanie pięciu punktów kontrolnych w Supremacji lub atakować/bronić wielkie AT-AT (zwane także w pewnych kręgach Metalowymi Słoniami. Dużymi). Bardziej kameralne są tryby, w których w jednej chwili mierzy się od ośmiu do dwudziestu graczy. Mi najwięcej frajdy przyniosły właśnie one.



Nie zrozumcie mnie źle. Wielkie bitwy na Hoth czy Tatooine robią duże wrażenie, ale wydają się zbyt chaotyczne. Choć w teorii mierzą się tu dwie frakcje, to i tak na realizację zadań stawia niewielka grupa graczy, a reszta po prostu biega i strzela, chcąc maksymalnie nabić swój licznik zabójstw.

W trakcie zmasowanych działań możemy „przyzwać wsparcie”. Jeśli odnajdziemy na mapie odpowiedni żeton, możemy zasiąść za sterami kroczącego AT-ST, myśliwców TIE lub X/A-wing albo wcielić się w jednego z legendarnych bohaterów sagi tj. Luke'a Skywalkera, Dartha Vadera, Bobę Fetta czy Hana Solo. Każda z tych postaci dysponuje unikatowymi zdolnościami, których wykorzystanie może przechylić szalę zwycięstwa na jedną ze stron.



Ja zupełnie zatraciłem się w "Pogoni za droidami" i w "Strefie zrzutu". To bardzo dynamiczne tryby; w pierwszym musimy aktywować i bronić trzech małych robotów, a w drugim przejmujemy kontrolę nad spadającymi kapsułami. Mniejsze mapy oraz mniejsza liczba graczy powodują, że tempo rozgrywki wzrasta kilkukrotnie!

Ciekawostką są dwa kolejne tryby zabawy, w których pierwsze skrzypce grają bohaterowie galaktyki. W „Łowach na bohatera” jeden z graczy stara się przetrwać w skórze postaci specjalnej, a pozostałych siedmiu robi wszystko, aby pozbawić go życia. Kiedy pasek życia herosa spadnie do zera, osoba, która go pokonała, sama staje się celem. „Bohaterowie i złoczyńcy” to starcia ikon każdej z frakcji oraz wspierających ich jednostek.



DICE nie zapomniało o miłośnikach bitew powietrznych; dla nich stworzono Eskadrę. Zażarte pojedynki TIE fighterów ze statkami bojowymi Rebelii powodują szybsze bicie serca, a nagłe pojawienie się Sokoła Millennium albo zwinnego Slave'a I z doświadczonym pilotem za sterami gwarantuje dodatkowe emocje.

A jak wygląda rozgrywka? To po prostu świetna zręcznościówka FPS, którą z "Battlefieldem" łączą jedynie twórcy oraz silnik graficzny. O skali uproszczeń niech świadczy fakt, że kucanie przy celowaniu nie poprawia skupienia prowadzonego ognia! Czy to źle? To zależy, czego oczekujecie. Moim zdaniem „zręcznościowość” "Battlefronta" idealnie wpisuje się w konwencję "Gwiezdnych Wojen". Gra ma dostarczać rozrywki i robi to dobrze.



Ograniczono też kwestie związane z rozwojem postaci. Za każdy mecz otrzymujemy obowiązkowe już punkty doświadczenia oraz kredyty. Zbieranie jednych i drugich otwiera nam dostęp do wykupienia różnego rodzaju kart power-upów, uzbrojenia i skórek postaci. W ten sposób możemy np. wyposażyć naszego szturmowca w różne odmiany granatów, czasowo poprawić celność broni albo skorzystać z plecaka rakietowego. Proste i przejrzyste.

Zdecydowanie szwankuje matchmaking. Albo inaczej: on nie działa. Z tego powodu na jednej mapie obok kompletnych żółtodziobów mamy największych wymiataczy w galaktyce. Jeśli na nich trafimy, staniemy się chłopcami do bicia. A to frustruje, zwłaszcza jeśli FPS-y nie są Waszym ulubionym gatunkiem.



"Star Wars Battlefront" jest aktualnie jedną z najpiękniejszych gier dostępnych na PC i konsole. Jakość tekstur zachwyca, a przywiązanie do szczegółów, które w całości budują niesamowity „gwiezdnowojenny” klimat, zachęca do owacji na stojąco. Dodatkowo magicy z DICE odczynili sztuki tajemne nad optymalizacją. Przy tak cudownie wyglądającej produkcji gra śmiga jak podrasowany speeder.

W grze dostępnych jest 12 map umiejscowionych na Hoth, Tatooine, Sullustcie i Endorze. W moim odczuciu to właśnie ta ostatnia robi największe wrażenie. Cały obszar porastają wysokie drzewa, paprocie, pomiędzy roślinnością płyną strumyki i rozpościerają się bagna. Można prawie poczuć panującą wilgoć. Przy okazji gry na tej mapie zrozumiałem, dlaczego Imperium poniosło tam tak dotkliwe straty. Otóż stroje rebeliantów zlewają się z otoczeniem. Rzekłbym, że aż za dobrze; wiele razy przebiegałem obok wroga, nawet go nie zauważając. Z drugiej strony siły Imperium są widoczne z ogromnych odległości, co czyni je ruchomymi celami.

W tle rozgrywek przygrywają dobrze znane wszystkim motywy autorstwa Johna Williamsa, które zapowiadają niezapomnianą przygodę, a kiedy zaczniemy starcie, głośniki wypełnią się odgłosami blasterów, rykiem silników pojazdów, buczeniem miecza świetlnego. Niejednokrotnie usłyszymy też ulubiony żart dźwiękowców, czyli sławny okrzyk Wilhelma.



Niestety "Star Wars Battlefront" został dotknięty tą samą zarazą, na którą choruje coraz więcej produkcji, czyli pofragmentowaniem. Tak naprawdę to, co otrzymujemy w podstawowej wersji gry, to dopiero baza dla kolejnych DLC mających nadejść w przyszłości (pierwsze rozszerzenie "Bitwa o Jakku" dodająca nowy tryb i mapę jest akurat darmowe). Po kilkunastu godzinach zabawy zaczynamy odczuwać niedosyt nowych map, kart oraz bardziej zróżnicowanego uzbrojenia. Najgorsze jest to, że przepustka sezonowa kosztuje prawie drugie tyle co podstawka. 



Czy warto kupować "Star Wars Battlefront"? Jeśli szukasz ultraklimatycznej, arcade'owej strzelanki osadzonej w najsłynniejszym uniwersum science fiction, ruszaj na zakupy! Jeśli jednak oczekujesz od gier FPS czegoś więcej, a nie jesteś fanatycznym miłośnikiem "Gwiezdnych Wojen", to zastanów się dwa razy. Najprawdopodobniej szybko się znudzisz i odłożysz grę na półkę. Mnie Battlefront pochłonął w całości, jak sarlaac Bobę Fetta.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones